Transmission 13
Wzniosłem się śmigłem, opadłem skrzydłem.
Inna rzeczywistość.
Daleka tak, odległa od murów otaczających, rdzewiejących krat, twarzy tłumnych
twarze Bruegela
zużyte czarną ziemią
odwracam od siebie
by na Groote Markt
błękit nieba
malować
w oczach dziewczyny z perłą
potem
jedziemy tramwajem
brzeg morza
północnie faluje
podczas gdy ona
przemawia do mnie
wszystkimi językami świata
Ułożyłem powidoki w słońcu w ciąg bezprzyczynowo bezskutkowy. Powidoki zatrzymane na krawędzi oka niczym nasza tam obecność.
Śmigło wirujące na dłoni, do ust unoszone, smak trawiastych pasów startowych, by skrzydłami się wzbić, w lekkość uśmiechów, łagodność splątań torów tramwajowo – kolejowych.
Nad kanałem, gdzie woda przejrzysta niebem, tęczowe ściany kamienic pamiętające kupców wschodnioindyjskich, przysiedliśmy zaciągając się z Erazmem duchem oświecenia i wiarą w człowieka, palcami w majonezie i ketchupie jaki został nam po frytkach za 3,50 euro, odmalowaliśmy jaśniejsze strony obrazów Hieronima w objęciach słoneczników.
By wreszcie na granicy wczesnego lata, łąki tulipanów smakować
Pociąg do opowiastek i opowiastki do pociągu.
Moja dłoń na twoich kolanach pełna humanizmu Sylvie Kristel w latach siedemdziesiątych
Na plaży Scheveningen
ulotne ziarna piasku
językiem
rzeźbię
w żeliwne konstrukcje
czasu
poświęconego
perlistości płatków
Twoich